czwartek, 18 października 2018

03.09.2013 10:12 Syryjska roszada

Uwagi do medialnych doniesień na temat konfliktu syryjskiego.

Przychodzi Icek do Rabina i prosi o radę:

-Rabi Rabi, zarobiłem ostatnio trochę grosza i chciałbym odłożyć na czarną godzinę, powiedz co mam zrobić z tymi pieniędzmi?
-Wpłać do PKO! Odpowiedział na to rabin
-Ale przecież PKO może zbankrutować! Rzecze na to Icek
-Nie martw się za niego gwarantuje Bank Polski. Oponuje rabin
-A co jeśli zbankrutuje Bank Polski?
-Za niego ręczy PRL. Tłumaczy rabin.
-A jak zbankrutuje PRL? Nie daje za wygraną Icek
-Za PRL ręczy ZSRR tłumaczy rabin.
-No ale jeśli zbankrutuje ZSRR? Pyta Icek
Na to nie wytrzymuje rabin i zadaje pytanie Ickowi:
-Jak zbankrutuje ZSRR co ty się martwisz swoje pieniędze?

W zasadzie to powinno wystarczyć ale bardziej dociekliwym należy się wytłumaczenie. Co ma piernik do wiatraka? Ano ma - piernik jest z mąki a wiatrak napędza żarna do mielenia. Tak też jest w sprawie syryjskiej wojny domowej, o ile można tak ją nazwać. Przeczytałem nieco opinii na temat tego w jakim niezręcznym położeniu znalazł się prezydent Francji po głosowaniu brytyjskiej Izby Gmin przeciw interwencji. Wielu pisze o niefortunnym stanowisku prezydenta USA który poprosił o mandat Kongresu na interwencje zbrojną w Syrii. Przeczytać możemy również w mediach że Barak Obama nie złożyłby decyzji o wysłaniu wojska na ręce senatorów gdyby nie miał pewności że będzie ona zgodna z jego deklaracją.
Mam złe wieści dla pretorów Assada i amerykanistów. Wygląda na to że spoza drzew nie widać lasu, a politolodzy, za wyjątkiem Brzezińskiego opowiadają androny. Aż mi się wierzyć nie chce że człowiek z beczki ma lepsze wyczucie sytuacji międzynarodowej niż dziesiątki publicystów czy polityków. Obronić muszę też Pana Tuska i Kaczyńskiego. Obaj wykazali się przytomnością umysłu i ostrożnością w osądzie sytuacji. Jeśli bowiem polska ambasada ma być nadal reprezentantem USA w Syrii taka postawa Rządu RP jest konieczna. Opozycja również w tej sprawie pilnuje polskiej racji stanu, za wyjątkiem niezależna.pl która niepotrzebnie wyskoczyła przed orkiestrę. Zastanawia mnie w tych wydarzeniach jakimi źródłami dysponowali polscy premierzy. Jeśli nie jest to wynik pracy wywiadu to pogratulować doradców.


Walka polem

Obecny problem Bliskiego wschodu to rzekłbym obrazowo syryjski Stalingrad. Hitler przegrał wojnę przez ignorowanie logistyki, dostaw zaopatrzenia na front. W ten sposób stracił elitarne jednostki wojskowe które z braku aprowizacji nie były w stanie osiągnąć celu. Dlaczego Hitler uwierzył w zapewnienia doradców i pchał armię nadludzi wciąż na wschód? Bo przecież był nadczłowiekiem, a jak pisze Jan Bodakowski miał geny czarnoskórych i żydowskie. Ten sam problem miał król Herod i ma obecnie Barak Obama. Dlatego właśnie legitymacja Kongresu dla niego jest konieczna, są to względy religijne o których laicka publicystyka nie wie. Niepełnowartościowy boi się swoich koszmarów, boi się powtórki historii, krwi i przekleństwa.
Z drugiej strony syryjska publicystyka też jest godna ubolewania. Jakieś zwycięskie porykiwania Pyrrusa które nijak mają się do rzeczywistej sytuacji ich kraju. Syria może dziś liczyć jedynie na SCO, i to właśnie uważam miał na myśli Brzeziński. Dochodzi bowiem do niebezpiecznej polaryzacji która w geopolityce może przyjąć trwały niekorzystny kształt dla tak USA jak i syjonistycznego Izraela. Wysoce prawdopodobna jest cicha wojna autochtonów dozbrajana z obu stron wrogich międzynarodowych obozów. Syryjski kryzys państwa laickiego kładzie się cieniem na zachodnim modelu obracając w perzynę wysiłki zachodu w utrzymaniu status quo. To również podobnie jak międzynarodowy ostracyzm Syrii musimy położyć na szali tego konfliktu. Nijak nie można więc powiedzieć kim jest „goood guy”.


Wojna i polityka potrzebuje trzech rzeczy: pieniędzy pieniędzy pieniędzy.

Bliskowschodnia walka polem wyczerpuje dziś amerykańskie wojsko. Rozpiętość działań, Afganistan, Irak, Gruzja, Półwysep Arabski, Izrael, Egipt... to wszystko przerasta potencjał światowego policjanta. Syria to obnażyła z całą bezwzględnością stąd wycofanie poparcia GB dla interwencji stanowi gwóźdź do trumny jastrzębi Waszyngtonu. Dlatego nerwowe głosowania dziś muszą odbywać się do skutku. Ale nie ma w tych przepychankach żadnego wystawienia Francois'a Hollande na kłopotliwą sytuację. Dług Francji stawia jego deklaracje u drzwi bankierów świata w bardzo komfortowej sytuacji. Może bowiem socjalistyczny prezydent liczyć dziś na międzynarodowe kredytowanie swojej polityki wewnętrznej. Najbardziej stratne na tym są USA i GB, więc i one nie mogą dać się przegonić w pozyskiwaniu kredytów.
Tak się jednak składa że Icek, Barak i David nie rozumieją że jak zbankrutuje „ZSRR” to o swoje pieniędze martwić się nie muszą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz