czwartek, 18 października 2018

06.10.2013 17:07 Wilkerson Tai Chi

opinia na temat filmu "Man of Tai Chi"

Keanu Reeves zagrał ostatnio w dobrym filmie „Man of Tai Chi”. Jest to kolejny obraz zgniłego zachodu zafascynowanego śmiercią i mocą która kontrastuje z harmonią chińskiego buddyzmu. Fabuła filmu opowiada historię zbuntowanego ucznia ostatniego mistrza Tai Chi -Yung'a. Na uwagę zasługuje scena walki nauczyciela ubranego na biało z uczniem ubranym na czarno. Transpozycja nie tyle sił Yin-Yang co ciemnej strony mocy z jej jasną stroną porównywalna jest do głównej kanwy Gwiezdnych Wojen. Ten sam nieśmiertelny temat walki dobra ze złem ucieka jednak w wymiar cywilizacyjny. Zgniły zachód w okrzyku nienawiści, grozy i upajaniem się śmiercią Donaka Marka którego rolę gra Keanu Reeves wyraża cała potęgę dekadencji. Ten pan zniszczenia transmutuje niewinność młodych walecznych chłopaków w bezdusznych wojowników łaknących krwi. Kluczem zaś do transformacji charakteru stają się pieniądze i show. Demoniczny charakter całego przedsięwzięcia podkreślają również kolory otaczające zamożnego managera śmierci na ekranie. Czerń i szarość falami i prostokątami ogarniają przestrzeń młodych adeptów sztuk walk poddawanych próbie. To jakby grobowiec ich własnej niewinności, ich człowieczeństwa.
Jest jeszcze jedna rzecz która wyraża schyłek zachodu - to pragnienie mocy a unikanie świętości. To przecież słowa pastora Wilkinsona który przytoczył słowa brata Frank'a Bratleman'a będącego świadkiem wylania Ducha Świętego w 1907 roku na Azusa Street.
Oto one:

''Nie możemy mieć doktryny ani szukać doświadczeń nigdzie indziej poza Chrystusem. Wielu ludzi skłonnych jest poszukiwać mocy by dokonywać cudów i tym kierować uwagę i podziw ludzi na siebie samych, okradając przez to Chrystusa z Jego chwały i czyniąc z tego przedstawienie w kościele. Ludzie potrzebują prawdziwych naśladowców uniżonego Chrystuasa gdyż religijny entuzjazm łatwo i szybko może stać się niezdrowy, gdyż we wszelkim działaniu religijnym budzącym podziw i zwracającym na siebie uwagę, bardzo szybko zaczyna dominować ludzki duch. My jednak musimy pozostawać wierni Chrystusowi gdyż jakakolwiek działalność wywyższająca Ducha Świętego lub Jego dary ponad Chrystusa kończy się ostatecznie fanatyzmem. Cokolwiek sprawia że kochamy i wywyższamy Chrystusa jest dobre i bezpieczne, natomiast wszystko inne będzie dla nas rujnujące. Duch Święty jest wielkim światłem, ale zawsze skupionym na tym by objawić Jezusa. Gdzie Duch Święty ma rzeczywistą swobodę działania, tam zawsze Jezus będzie ogłaszany Głową, a Duch Święty wykonawcą.''



Źródło: //www.chlebznieba.pl/index.php?id=281


Jeśli widziałeś czytelniku omawiany film porównaj powyższe słowa do słów mistrza Yang które padły przed omawianą powyżej walką nauczyciela i ucznia. To kolejna transmutacja, tym razem nauk nowotestamentowych do buddyjskich wierzeń samodoskonalenia się. Aż chce się powiedzieć nic nowego pod słońcem, tylko dlaczego pod szyldem New Age i dlaczego transmutacja odbywa się w głowach widzów młodego pokolenia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz