Swego czasu napisałem uprzejmego maila do Pana Michalkiewicza delikatnie napominając go że stosowanie sformułowania „pijany jak Polak” w sensie pejoratywnym jest kłamliwe. Tłumaczyłem jak zaborcy zohydzili ten termin, choć pierwotnie był chwalebny. Pan Michalkiewicz grzecznie mi odpisał że będzie w swoich felietonach używał języka jakiego mu się podoba. Niemniej jednak to sformułowanie pojawiało się u niego od tamtego czasu sporadycznie.
Wielokrotnie zwracałem też uwagę na pewną
stygmatyzacje państwa poprzez używanie sformułowania „nieszczęśliwy
kraj” - to przecież jaskrawe zaprzeczenie schedy jaką daje Ewangelia.
Dlatego właśnie czuję się dziś niezręcznie pisząc te słowa. Odrobiłem
zadanie domowe i jak to było w przypadku terminu „Judeopolonia” i
„Kościół Katolicki” przeczytałem dyskusję o „polskim piekiełku” na
wikipedii. Znalazł się tam również mój argument o terminie: „pijany jak
Polak” cytuję:
W odróżnieniu od rzeczywiście ugruntowanego stereotypu Polnische Wirtschaft
owo "polskie piekiełko" jest raczej mało utrwalonym stereotypem.
Tworzenie i utrzymywanie takiego hasła moim zdaniem służy jedynie
popieraniu utrwalania takiego pojęcia. Co do "pijany jak Polak"
(soûl comme un Polonais) wystarczy przeczytać uważnie to hasło, żeby
się dowiedzieć, że wbrew pozorom nie znaczy ono tego, co się na pierwszy
rzut oka/ucha nasuwa, tylko wręcz odwrotnie. I że nie oznacza
stereotypu.Julo… 01:11, 5 lip 2007
Jestem teraz po przeciwnej stronie
barykady. Jak mam pisać że słusznie użyłem terminu polskie piekiełko,
kiedy wcześniej strofowałem innych za podobne wybryki. Przyznaję więc na
wstępie że wpadłem w te same sidła co inni stosując uproszczoną
semantykę mowy codziennej. Warto jednak zwrócić uwagę na argumenty
zwolenników terminu „polskie piekiełko” - kwestia stereotypu. Otóż
negatywne stereotypy utrwalone w języku powszechnie używanym są
jaskrawym sygnałem dla stygmatyzowanego społeczeństwa że problem urósł
do rozmiarów monstrualnych. Obawiam się więc że taki antypolonizm nie
jest żadnym antypolonizmem ponieważ nie dotyczy kłamstwa jak chociażby
„polskie obozy zagłady” ale historycznie udokumentowanej preferencji
działania Polaków.
Czy ja personalnie mówiąc o Cyganach że są
Romami – dbam o ich godność, unikam anty-cyganizmów? Czy może raczej
używanie terminu Rom jest w zasadzie przyznaniem racji anty-cyganizmowi –
że Cyganie cyganią czyli kłamią. Cygan Polaka cygani bo go nie szanuje,
traktuje go podobnie jak Żydzi jako goja, nie człowieka. Stąd wędrowny
lud Cygański nabrał wprawy w oszukiwaniu ludów osiadłych, a kiedy
sytuacja stawała się trudna wędrowali dalej.
Rom który nie umie zwalczyć stereotypów to
osoba która dalej cygani ale inaczej się nazywa – taka współczesna
formuła poprawności politycznej. Zaprzeczanie rzeczywistości. Czy i
Polacy mają robić identycznie w imię obrony legendy, wartości
prawicowych i poprawności politycznej unikając stosowania terminu
„polskie piekiełko”?
Byłoby to przyznanie że polskie piekiełko jest faktem. Potwierdzonym historycznie i literacko.
Mając na uwadze słowa bohatera „Potopu” –
Andrzeja Kmicica, który w rozmowie z księciem Bogusławem Radziwiłłem
fałszywie go zapewniał o swojej lojalności mówiąc: „…moja fortuna przy fortunie waszych książęcych mościów wyrośnie.”
widzimy jak pogmatwane były losy Polaków. Przy Sejmie jawnie
kalwińskim, przy Stadnickim który obrażony na Stefana Batorego niszczy
targ królewski w Łańcucie nie widać w Rzeczypospolitej nijak ratunku.
Nie ma praw ani obyczaju który nie uległby nicości, splugawieniu. Smutno
gromił Piotr Skarga prywatę i sobiepaństwo widząc w demoralizacji stanu
szlacheckiego przyczynę upadku królestwa. To nie prawa rozbuchane były
powodem upadku Rzeczypospolitej lecz ich nagminne łamanie. Odległość
między ziemianami Królestwa Obojga Narodów Polski i Litwy była tak duża
że każdy jegomość na swoim folwarku stosował własne prawa. Stąd
przewrotne powiedzenie tak nadużywane przez JOW'owców : „Pan na
zagrodzie równy wojewodzie”.
Jakże więc uchować miały się cnota, honor i
Królestwo Polskie skoro bogactwo jednych odgradzało ich od niedoli
drugich. Na domiar złego moda francuska eksportowała do Paryża tych
którzy mają bogactwo materialne i niszczyła ich ducha. Mury rosły
doprowadzając do tego że chłopi opowiedzieli się za carem a przeciw
swoim panom – powstańcom. Tak oto polskie piekiełko kraszone na
najżyźniejszych glebach świata zawitało do ludowych przypowiastek:
-
„Gazdo macie 10, czy chcielibyście mieć tak jak wasz sąsiad 100krów?”
-
„Eee na co mnie 100 krów? tyle roboty, wolałbym żeby sąsiadowi zdechło 90”
czy dowcip żydów polskich w Izraelu który
jako jeden z wielu świadczy o wyjątkowej specyfice przenikania się
kultury polskiej i żydowskiej:
-
Mamo przyprowadziłem 3 koleżanki – zgadnij która to moja narzeczona?
-
Ta w środku! Odpowiada mama
-
skąd wiedziałaś?
-
Bo już jej nienawidzę!
I ze świecą szukać tak złych emocji wśród
innych wspólnot. Sławomir Koper, który opisywał m.in. życie prywatne
artystów II Rzeczpospolitej, w książce „Obrazy z życia elit
emigracyjnych 1939–1945” zabiera czytelników w podróż śladami elit
emigracyjnych z czasów II wojny światowej. Pewną sytuację opisuje
blogerka kuzynkaaneta tymi słowy:
Oczywiste było, cofnijmy się nieco w
przedwojenną przeszłość, że jak tylko umrze Józef Piłsudski, piłsudczycy
rzucą się sobie do gardeł. To w Najjaśniejszej wytrenowana norma.
Felicjan Sławoj Składkowski, ten od sławojek, zapadł na zdrowiu. „Cierpiał na krwotoki. I jako lekarz sam sobie postawił diagnozę: nowotwór jelit”. Potrzebna była operacja i to natychmiastowa, ale nie miał na nią pieniędzy. Zwrócił się do rządu polskiego o pożyczkę stu dolarów. I co mu odpowiedział Władysław Sikorski? Odpowiedź była krótka i jednoznaczna, że od Polski nic mu się już nie należy. Zdeterminowany Felicjan Sławoj Składkowski, były premier i minister, człowiek, który walczył o wolną Polskę zwrócił się do Władysława Andersa, dowódcy Polskiej Armii na Wschodzie. Tym razem w ogóle nie dostał odpowiedzi. Najprawdopodobniej Anders wyrównywał rachunki, te sprzed 20 lat.(..)
Felicjan Sławoj Składkowski, ten od sławojek, zapadł na zdrowiu. „Cierpiał na krwotoki. I jako lekarz sam sobie postawił diagnozę: nowotwór jelit”. Potrzebna była operacja i to natychmiastowa, ale nie miał na nią pieniędzy. Zwrócił się do rządu polskiego o pożyczkę stu dolarów. I co mu odpowiedział Władysław Sikorski? Odpowiedź była krótka i jednoznaczna, że od Polski nic mu się już nie należy. Zdeterminowany Felicjan Sławoj Składkowski, były premier i minister, człowiek, który walczył o wolną Polskę zwrócił się do Władysława Andersa, dowódcy Polskiej Armii na Wschodzie. Tym razem w ogóle nie dostał odpowiedzi. Najprawdopodobniej Anders wyrównywał rachunki, te sprzed 20 lat.(..)
Składkowski napisał do Franklina Delano
Roosevelta, prezydenta USA, że "prowadzi obecnie walkę o życie i prosi o
pożyczkę 100 dolarów na operację”. Zobowiązał się dając słowo honoru
polskiego oficera, że zwróci te pieniądze w trzy tygodnie po zakończeniu
wojny. Franklin Delano niezwłocznie polecił przesłać nawet wyższą
kwotę, absolutnie wykluczył jej zwrot, prosząc jedynie o informację o
wyniku operacji i stanie zdrowia ostatniego przed wojną polskiego
premiera. Jak pisze Sławomir Koper „Zabieg się powiódł, były premier
przeżył jeszcze dwadzieścia lat. Szkoda tylko, że polskie piekło po raz
kolejny dało znać o sobie.
Po 2 wojnie światowej wiele się zmieniło.
Żelazny but Moskwy zmusił Polaków do solidarności. W upodleniu narodu
zrodziła się iskierka nadziei. Solidarność, wiara i polski JP2. Ludzie
odruchowo szukają wspólnoty, lecz nie wszyscy. Olbrzymia grupa
racjonalistów szuka sposobów na szybkie polepszenie swojego życia. Tak
oto wkraczamy w losy kolejnej fali emigracji tym razem tej powojennej.
Dlaczego więc w Anglii, Niemczech, Francji – Polak Polakowi wilkiem?
Dlaczego razem trzymają się Kurdowie, Turcy, Afgańczycy, Cyganie,
Rosjanie, Chińczycy, Arabowie?
Dlaczego tylko my nie umiemy ze sobą współpracować, musimy się oszukiwać, wzajem okradać.
Żebym jeszcze pisał slogany z internetu
mógłbym w to powątpiewać ale znam to z autopsji. Dziś zaś obserwujemy
wojnę Nowego Ekranu. Czy to jest strona lewicowa, centrowa czy
prawicowa?
Jeśli prawicowa to dlaczego dzieli zamiast
łączyć. Dlaczego szczucie, nieprzejednanie i wzajemna niechęć są
podstawą działania Łażącego Łazarza i Ryszarda Opary. Jakże to
przypomina mi los naszego bohatera Witolda Glińskiego uwiecznionego w
książce „Długi marsz” przez Sławomira Rawicza który jako polski oficer
ukradł dramatyczną opowieść kolegi.
Co wiec jest takiego strasznego w
stwierdzeniu że wirtualny świat LOU skupia jak w soczewce polskie
piekiełko? Chyba tylko to że to ludzie piszący i mówiący po polsku z
różnych części świata.
Zamiast się więc zżymać na antypolonizm zmieńmy ten stan aby nie było podstaw do takiej mowy i myśli.
norwid
Źródła:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz