Przypomnę że dnia 08.01.2018r. Wojciech
Kuczok na łamach Gazety Wyborczej przywołał mosznę Boga Ojca nazywając
ją per analogia do krowy wymieniem (1) Oburzył go fakt że katoliccy
sportowcy przywołują swojego Boga przed dokonaniem skoku w przepaść.
Dziennikarz, zadeklarowany ateista nie może strawić sytuacji że oto
wierząca osoba uczestnicząc w wydarzeniu sportowym ostentacyjnie
posługuje się swoim znakiem religijnym. A przecież międzynarodowa
promocja skoków narciarskich jest wybitnie antychrześcijańska.
Kreatorzy życia społecznego walczą z
zabobonem. Stosują wszelkie możliwe sposoby do rugowania konserwatyzmu z
przestrzeni publicznej. Dla nich największym problemem są mieszkańcy
rejonów ubogich w żywność i perspektywę rozwoju. Docelowa grupa
wstecznictwa to oczywiście górale. Zawzięcie chodzą do kościoła i wierzą
w Boga Wszechmogącego. Wierzą w Zbawiciela który umarł na krzyżu za
nasze grzechy. Zanim jednak Zbawiciel Jezus Chrystus dokonał żywota
przeszedł „ostatnie kuszenie” w czasie 40-dniowego postu.
Jedno z szatańskich kuszeń mówi o tym czego codziennie dokonują skoczkowie narciarscy.
Mat. 4:6
rzekł Mu: Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć
się w dół, napisane jest bowiem: Aniołom swoim da rozkaz co do ciebie, a
na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o
kamień.
Mat. 4:7
Odrzekł mu Jezus: Ale napisane jest także: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego. (2)
Co więc górale muszą robić aby zabić w
nich wiarę chrześcijańską? Muszą urągać Bogu Wszechmogącemu, muszą go
wystawiać na próbę tak aby przy biesiadnym kuflu piwa Jasiek spod
samiućkich Tater na wspomnienie o Małyszu, Stochu i Jezusie powiedział
tak: Jezus to cykor nie to co nasz Małysz i Stoch.
Właśnie takie postawy społeczne są
pożądane. Wraz z nimi rodzi się szacunek dla góralskiej odwagi i pogarda
dla chrześcijańskiego zacofania. Takimi kryteriami kierują się
luminarze postępu i ateizmu których na co dzień spotkać można w redakcji
Gazety Wyborczej.
Piszę o religijnym odruchu Kamila Stocha
ponieważ ruszyło go sumienie. Jakieś niedzielne kazanie poruszyło jego
zakamarki duszy i uświadomiło mu że jego kariera to robota diabła aby
zniszczyć jego świat, jego powiat, rodzinę i wreszcie niego samego tak
aby nie zostało nic o co warto będzie walczyć. Pozostanie jedynie pogoń
za szprycą adrenaliny jak to było w przypadku Małysza rajdowca. (3) Nie
przypominam sobie aby protestancki mistrz skoków narciarskich z Wisły
używał przed skokiem znaku krzyża. Te cenne sekundy na rozbiegu, cenne
dla reklamodawcy, sportowych kanałów i wreszcie dla aktu wiary samego
sportowca.
Tego jednak było za wiele. Stoch dopuścił
się straszliwej zbrodni na pracy ustawicznej zastępów luminarzy postępu.
Dokonał mariażu własnej wolnej woli, kariery sportowej skakania w
przepaść gdzie ląduje bez pomocy aniołów i wiary swoich ojców. Wiary
która miała być tymi pierwszymi wy-ma-za-na na dobre. Jeden Stoch
niszczy pracę milionów działaczy sportowych, dziennikarzy i wykładowców
całego świata – tego zdecydowanie za wiele.
Skutek występku Kamila Stocha może być
dwojaki. Albo skończy z katolickim symbolem albo międzynarodówka
skończy.. z tą dyscypliną sportową. Kropki mogą oznaczać problemy
zdrowotne Kamila.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz